From gperczak@kki.net.pl Mon May 1 16:59:41 2000 Path: news.cyf-kr.edu.pl!news.icm.edu.pl!uw.edu.pl!not-for-mail From: "Grzegorz Perczak" Newsgroups: pl.misc.kolej Subject: PKP - 2.275 mld PLN strat w 1999 r. - kto to uzasadni? Date: Mon, 1 May 2000 12:50:29 +0200 Organization: A poorly-installed InterNetNews reader Lines: 104 Message-ID: <8ejnev$cp5$1@h1.uw.edu.pl> NNTP-Posting-Host: acn.pl X-Trace: h1.uw.edu.pl 957178143 13093 212.76.32.12 (1 May 2000 10:49:03 GMT) X-Complaints-To: usenet@h1.uw.edu.pl NNTP-Posting-Date: 1 May 2000 10:49:03 GMT X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 4.72.3110.5 X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V4.72.3110.3 Xref: news.cyf-kr.edu.pl pl.misc.kolej:51979 Właśnie wypełniam PIT-a (lepiej późno niż wcale). I przypomniało mi się zestawienie 500 największych przedsiębiorstw w Polsce w 1999 r. wg rankingu "Rzeczpospolitej" z 21.04.2000 r. Mówiąc ściślej przypomniał mi się opisany w tym rankingu wyczyn, jakiego dokonała firma o nazwie "PKP Dyr. Generalna PP, Warszawa" przynosząc swemu właścicielowi, Skarbowi Państwa (czyli podatnikom) 2.275 mld PLN strat w 1999 r. Przyjrzyjmy się temu problemowi bliżej. Oto zesawienie kilku największych firm polskich przynoszących straty w 1999 r. Wynik finansowy brutto w tys. PLN Zatrudnienie 1. PKP - 2 275 325 195 807 2. Rybnicka Spółka Węglowa - 542 987 23 642 3. Rudzka Spółka Węglowa - 491 189 18 292 4. Gliwicka Spółka Węglowa - 442 625 21 838 5. Jastrzębska Spółka Węglowa - 336 363 23 563 6. Katowicki Holding Węglowy - 333 423 29 314 Następnych kilka miejsc okupują także firmy "surowcowe". Tak, ja wiem, że na pierwszy rzut oka straty kolei państwowych to nic dzwnego, ani tym bardziej oburzającego, ponieważ: 1) Kolej w wększości krajów Świata jest dziś nierentowna. 2) PKP przynosiło straty także w latach ubiegłych. 3) Jak niedawno podsumował wątek dyskusyjny jeden z dyskutantów, obowiązkiem Państwa jest subsydiowanie kolei, jako usługi już z góry nierentownej. Ale jeśli tak dokładnie przyjrzeć się punktom 1) i 2), to: W 1997 r. straty PKP wyniosły "zaledwie" 85 mln PLN, rok później 1.3 mld PLN. Natomiast 1999 r. to właśnie prawie 2.3 mld. straty, czyli każdy podatnik w Polsce miałby - wypełniając PIT-a, do zapłacenia o ok. 100 zł mniej podatku, gdyby tylko koleje w Polsce nie istniały. Aż strach pomyśleć ile przy tej wzrostowej tendencji strat PKP przyjdzie nam zapłacić niepotrzebnego podatku za rok 2000? Jeśli natomiast chodzi o tezę opisaną w punkcie 3, to chcałbym sę zapytać jej zwolenników: Gdzie jest granica finansowa, do której Państwo może kolej utrzymywać, a gdzie należy już powiedzieć dość? Przy progu 3 mld strat kolei rocznie, 5 mld, czy 10 mld???!!? Kolejne zagadnienie - moim zdaniem kompromitujące PKP jako całość - to przerost zatrudnienia. Na jednego zatrudnionego przypada 47 tys. PLN przychodów PKP rocznie. Jest to najniższy wskaźnik z całej 500 największych firm w Polsce. Gdyby więc wszystkich pracowników PKP zwolnić z pracy i posłać na targowiskowy handel, wówczas prawdopodobnie przez rok kilkakrotnie więcej utargują niż ich macierzysta firma. A czy zarobią na tym, to inna sprawa. Ale straty będą mieli z pewnością mniejsze. Jak sugeruje "Rzeczpospolita" przyczyną mizernej kondycji PKP są: a) silne związki zawodowe Mam do nich pytanie (jeśli ktoś z aktywnych działaczy związkowych czytuje tę listę): Czy nie wstyd wam, że chcecie aby zdrowe chłopiska mające 4 sztuki kończyn żyło na garnuszku pozostałych obywateli ?!??. Czy nie posuwacie się do kradzieży, chęci życia kosztem innych, nie zgadzając się na znaczna redukcje zatrudnienia? Mam jeszcze pytanie do znawców problematyki PKP. Ile tak naprawdę ludzi potrzeba waszym zdaniem, aby ta firma mogła bez większego uszczerbku dla swych usług funkcjonować (pomijam tu usługi przynoszące największe straty)? b) "mentalność dużej części kadry zarządzającej, konserwowana anachronicznym systemem płacowym" No to przedstawiciele kadry zarządzającej - odezwijcie się - co wy na to? Nie wymieniono jednak - moim zdaniem- przyczyny "politycznej" c) pomimo wszystko peferowanie transportu kołowego przez nasze rządy i parlamenty w latach 90-tych. Zatłoczone drogi, duża ilość wypadków, olbrzymia ilość cężarówek na drogach. To wszysko wymaga istotnie - moim zdaniem - znacznie silniejszego uderzenia w kieszeń zmotoryowanych, aby ograniczyć ich chęć do poruszania się po asfalcie. I zmusić ich do szerszego korzystania z usług kolei. Zmotoryzowani nie mają jednak ochoty wąchać smrodów dworcowych (tak powiedział kiedyś znany polski aktor) i narzucenie na nich dodatkowych opłat za paliwo, akcyzy na samochody, opłat za przymusowy transport koleją towarów (patrz: Szwajcaria) spowodowałoby ostry ich protest z poważnymi skutkami w czasie wyborów. Dlatego kolej jest w gruncie rzeczy jest w Polsce mało potrzebna. To znaczy potrzebna, póki korzystający z jej usług płacą mniej niż wynoszą jej koszta i żerują na podatnikach. Przy wyższych cenach tych usług z pewnością odwrócą sie od niej. I dworce coraz bardziej będą śmierdziały, pociągi coraz bardziej Tak jak odwracają się właśnie od PKP spółki węglowe nie mające ochoty płacić wysokich stawek za przewóz węgla, bo też same ponoszą spore straty. Na dłuższą metę pozostaje nam więc już tylko miłość do kolei i sentyment do rozbebeszanego taboru, oraz rozebranych lini. Bo biznes z tej kolei jest żaden. Grzegorz Perczak.