Podróż pociągiem Retro z Wrocławia do Jaworzyny Śl.


20 maja 2000r. z Wrocławia do Jaworzyny jechał pociąg Retro. Kiedy byłem małym brzdącem jeździłem pociągami prowadzonymi przez parowozy, ale wtedy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że za parę lat podobny wyjazd będzie niesamowitą przygodą. Już od dłuższego czasu przymierzałem się do wyjazdu gdzieś, gdzie można zobaczyć parowóz na żywo, np. do Wolsztyna. Dowiedziałem się, że 20 maja będzie jechał pociąg Retro z Wrocławia do Jaworzyny. Dowiedziałem się z grupy dyskusyjnej pl.misc.kolej, że trasa wygląda tak: Wrocław -> Sobótka -> Świdnica -> Jaworzyna Śl. Nie miałem pojęcia, ile kosztuje taka impreza, ale postanowiłem, że wybiorę się z moją ukochaną bez względu ma koszt. W okienku informacji na dworcu głównym we Wrocławiu dowiedziałem się, że bilet kosztuje 16 zł, a ulgowy (dla studentów) 8 zł i że kupuje się go u konduktora.
W sobotę rano, na dworcu stał nasz wspaniały i sapiący pociąg. Pani "kierpoczyni" sprzedała mi bilety na trasę Wrocław -> Jaworzyna Śl. za 10 zł od osoby. Upierała się, że pociąg nie jedzie przez Świdnicę, bo do Świdnicy jedzie dopiero z Jaworzyny. ???? pomyślałem, ale to przecież standard na PKP, że informacje od pracowników tej firmy bywają mało wiarygodne, szczególnie gdy dotyczą rozkładu jazdy :-) Po dłuższym namyśle i obfotografowaniu lokomotywy zajęliśmy miejsca w wagonie czwartej klasy, z takimi śmiesznymi balkonikami na końcach, na których staliśmy sobie podczas jazdy, podziwialiśmy widoki, oglądaliśmy pociąg i mogliśmy czuć świeży dym z komina przepięknej Ty45-20.
W rzeczywistości trasa wiodła przez Kobierzyce, Sobótkę, Pszenno i Świdnicę. Dzięki dobremu humorowi maszynisty mogliśmy jechać jeden odcinek drogi w lokomotywie. Nie spodziewałem się, że podczas tego wyjazdu będziemy wewnątrz jakiegoś loka, a tu taka miła niespodzianka! Jazda we wnętrzu parowozu jest tak niesamowitym przeżyciem, którego nie można opisać komuś, kto nigdy nie jechał lokomotywą parową. Jest tam ciemno, brudno i gorąco. Z jednej strony kupa wegla z tendra, z drugiej piec i mnóstwo manometrów, pokręteł i dźwigienek. Przez okienka prawie nic nie widać, toteż trudno się dziwić mechanikowi, że jechał wychylony przez szybę. Trudno opisać te niesamowite wibracje i dźwięki dochodzące do wnętrzna, które sprawiają, że można poczuć moc lokomotwy.
Podróż trwała dość długo, a na kilku przystankach pasażerowie mieli okazję zrobić zdjęcia, zmienić wagon, poprzyglądać się z bliska lokomotywie. Wszyscy biegali nerwowo i pstrykali mnóstwo fotek, ale trudno się przecież dziwić. Trasa skończyła się w Jaworzynie Śl., gdzie jeszcze obserwowaliśmy manewry Ty45 i jej odjazd (z powrotem) do Świdnicy. Zakończeniem wypadu było zwiedzanie skansenu, gdzie z bliska podziwialiśmy kilkanaście wspaniałych maszyn, m.in. moją ulubioną Ol49.
A teraz zapraszamy do obejrzenia zdjęć, które zrobiliśmy podczas wycieczki:
Ty45-20 manewnująca w Jaworzynie Śląskiej. Sympatyczny kontrast dla kibla...
Poczas jazdy w ciepły wiosenny dzień można się wpatrywać w sprzęg, zderzaki i pędzącą pod nimi ziemię
Za kilka lub kilkanaście lat takie widoki będą prawdziwą rzadkością. Pociąg na linii bez elektryfikacji, zwrotnice i semafory kształtowe sprawiają, że mała stacyjka staje się miejscem niezwykłym.
Parowóz musi kojarzyć się z parą, która spod niego bucha!
Sprzęganie Ty45-20 ze składem w Jaworzynie Śląskiej.
Kiedyś podróżowało się wagonami 3 i 4 klasy. Szkoda, że w dzisiejszych "dwójkach" nie ma boazerii :-)
Tu stacja Kobierzyce!
Pędzący do świdnicy parowów. W tle blachosmrody, które "kryją" się przy Ty45
Tak prezentuje się Ty45 z przodu, na krótkim postoju.
...a tak wygląda z profilu. Pięknie, prawda?
Spod lokomotywy unoszą się czasami takie śliczne obłoczki pary.
Widok, jaki pamiętam z dzieciństwa. Stacja Świdnica Miasto, przy peronie pociąg prowadzony przez taką piekną lokomotywę.
Retro na trasie
Jaworzyna Śląska - odjazd z powrotem do Świdnicy
Ach, co za wrażenie - otwarcie pieca w czasie jazdy!
Wrocław, 23 maj 2000r.