90 LAT KOLEI WĄSKOTOROWYCH NA ŻUŁAWACH
            24 czerwiec 1989 r.

             Organizator: Klub Miłośników Kolei Żelaznych przy TPZE "Jaszczur"
               autor wszystkich zdjęć: Aleksander Maron

             Największym bohaterem imprezy była Px48-1741.



                1. Na trasie z Lisewa do Nowego Dworu Gdańskiego:
  

Pociąg na trasie w okolicy
st. Kończewice.
Pociąg na trasie - widok z wagonu.
Przystanek Mątowy Wielkie. 
Manewry pociągu, brankard 
poszedl na koniec składu
ze względu  na uszkodzony
hamulec.


                 2. Stacja Nowy Dwór Gdański - odkrycie na miarę historycznego:
  

Widok z boku (nadbudowa z desek 
deformuje trochę sylwetkę).
Widok lekko z boku od przodu 
(widać dokładnie nadbudowę
z desek).
Kto zidentyfikuje numer serii
(uwaga, numer jest bardzo stary,
ale można go próbować 
odcyfrować).

 
Osie napędne.
Oś toczna.

 
 
Widok przejścia z części czołowej
do pasażerskiej.

 
 
Ten wagon spalinowy (w kolorze 
pomarańczowym) zamknięto za ogrodzeniem.
Podobno sam bardzo lubił sobie pojeździć....
Niestety, gdzieś zaginęło jego oznaczenie, kto
pomoże je odnaleźć...

                3. Na trasie do Lisewa (to już powrót, godziny i kilometry już za nami...):
 
 

Most na rzeczce pomiędzy przystankami 
Mleczarnia Lubieszewo - Jeziernik.
Stacja Lichnowy - mijanka z planowym pociągiem
relacji Lisewo - Nowy Dwór Gdański, 
prowadzonym wagonem spalinowym.

                4. Bilet kolejowy na tę imprezę był imponujący. Jego wymiary to 30 x 18 cm(!!!):
 
 

awers
rewers

                            Była to jedyna impreza kolejowa, jaką przeżyłem wraz z Przemkiem i Michałem (to moje
                      chłopaki, wtedy 8 i 5 lat). W drodze powrotnej spotkała nas niebywała przygoda.

          Stoimy na peronie stacji Tczew, czekając na pociąg do Bydgoszczy. Mamy jeszcze około
            godziny  czasu, ale na stacji zawsze coś się dzieje, stąd tam zawsze ciekawiej.  Nagle zapowiadają
      wjazd pociągu kolonijnego z Gdyni dokądś tam, ale przez Bydgoszcz. Myślę sobie, to przecież
            godzinę prędzej w domu, może się uda załatwić z konduktorem. Pociąg wjeżdża na tor, rozmawiam
           z konduktorem, ten się zgadza, wsiadamy, za chwilę ruszamy.  Pociąg jest pusty, mamy dla siebie
         cały przedział. Dzieci, podniecone całodniową imprezą, ani myślą o odpoczynku. Pociąg toczy się
       żwawo, to już wjazd do Laskowic Pomorskich. Za chwilę stoimy przy peronie, ale pasażerów nie
         widać. Nagle drzwi do przedziału otwierają się, w drzwiach staje maszynista z lokomotywy, która
                 nas ciągnęła  (Mercedes czyli EU-07 z Gdyni) i mówi "Cześć Olek, poznałem Ciebie, gdy wjeżdżałem
             do Tczewa". Chwila  konsternacji, już wszystko wiadomo: pociąg prowadzi mój kolega z Technikum
         Kolejowego w Bydgoszczy, razem z  nim chodziłem przez 5 lat do jednej klasy (UE - kto wie, co to
 było?), obydwaj jesteśmy wypust maturalny 1977 rok. I tak po szybkiej ewakuacji z wagonu
                    przeprowadziliśmy się do kabiny lokomotywy, gdzie po chwili ruszyliśmy do Bydgoszczy. Co to
                    znaczyło  dla dzieci, które dopiero co przeżyły imprezę kolejową, mówić chyba nie trzeba. To było
                    coś fantastycznego, 100 km/h (Hesler terkotał ino żywo) a my mamy widok do przodu(!!!). Dzieci,
             mimo że wstały w ten dzień o 4 rano, przejechały 2 godziny z Bydgoszczy do Tczewa, prawie 9 godzin
          w wąskotorówce, teraz dopiero odżyły(!!!!!!!!!!, 8 i 5 lat). Niestety, z Laskowic do Bydgoszczy jest
                    niewiele kilometrów, niecała godzina i już byliśmy na miejscu.
                            Mimo upływu tylu lat Przemek i Michał pamiętają  jazdę w kabinie Mercedesa.
 
 

Powrót do poprzedniej strony.

Powrót do strony głównej.