-- forwarded message --
From: "Adam Płaszczyca" <trzypion@waw.pdi.net>
Newsgroups: pl.misc.kolej
Subject: Koleją dookoła Tatr - podsumowanie
Date: Mon, 08 Mar 1999 15:33:36 GMT
Witam!
Miałem zamiar się trochę pośmiać z tych, którzy nie pojechali, ale
w zasadzie Kiefer zrobił to za mnie (dziękuję).
Zanim przejdę do relacji zapowiem nową, o 100% lepszą wersję wycieczki,
która może odbyć się za tydzień.
Tak, tak, nie przecierajcie oczków - ZA TYDZIEŃ, wyjazd po południu
12.03.99 powrót albo w 1/2 wycieczki nocą 13/14.03.99 lub w wersji pełnej
14/15.03.
1/2 wycieczki to tyle co nam się udało osiągnąć z małymi dodatkami.
Dodatki te to:
1. Wąskotorowe i zębate kolejki w okolicach Łomnicy, Smokovca i
Strba
2. Zwiedzanie linii Kralowany-Trstena (czyli to, co zostało z linii
Kralovany-Trstena-Podczerwone-Nowy Targ).
Cała wycieczka to dodatkowo zwiedzanie linii Banska Bystryca -
Margecany, z tego co mowił Radek [Radek Wadoń -- przypis: Pablo]
jest tam od groma tuneli które do tego mają kształt spirali (wylot nad
wlotem czy jakoś tak).
Ale o tym co i jak powiem w poniedziałek (jak przygotuję rozkład).
A teraz (bum-bum-bum-bum).
Dookoła Tatr - dziennik podrózy
05.03.1999
22:25, Warszawa Wschodnia
Kupuję bilet (pani nawet nie wiąże się, prosi tylko o powtórzenie
stacji pośrednich) do Zwardonia przez Kielce (pani pisze Radom, ale niech
bedzie), Kraków Płaszów(pani nie pisze, ale co mi tam), Suchą Beskidzką,
Żywiec (pani wklepała, resztę dodał Kurs90, [dzięki Ci, o ROBBO wielki]).
O 22:30 Kiefer meldung Sich (dla niedeutschesprache: Melduje
się Kiefer). Po udaniu się na peron 1 stwierdzamy, że rzeźnia (13201 dla
purystow) ma już jakieś 40% wypełnienia w obydwóch klasach, więc usiłujemy
załapać się do loka. Niestety, mimo odpalenia znajomości (w szopie Prokocim
pracuje mój były sąsiad) mechanik odmawia. Cóż, może kontrolują, w końcu
on ryzykuje nieprzyjemnościami. Oops, rp14 zastał nas na peronie, wskakujemy
do pociągu w ostatniej chwili i zajmujemy miejsca w przedziale zajmowanym
przez jednego tylko gościa.
Do czasu... Warszawa Centralna pokazuje, że rzeźnia jest warta
swojej
nazwy. Ludzie stoją już na korytarzach. I tak jedziemy na południe.
Praktycznie dopiero w Kielcach się nieco rozluźniło. Część trasy jedziemy
na korytarzu, w przedziale mimo nawiemu ciężko jest wytrymać, poza tym
mech. pom. nie jest zbyt komfortowa dla 8 osób w przedziale.
Kiefer studiuje przełączniki na tablicy wewnątrz wagonu.
06.03.99
3:55, Kraków Głowny
W końcu dojeżdżamy do Krakowa. Na podany sygnał rozpoznawczy
(Tbmk, 'Przedział w pociągu zajęty przez miłośników kolei' podawany poprzez
wystawienie przez okno przedziału instrukcji o prowadzeniu ruchu pociągów
na PKP) zgłasza się Pablo.
Przedział się nam opróżnił całkowicie więc mamy trochę miejsca
na rozprostowanie kości.
4:10, Kraków Płaszów
Wjeżdżamy na stację Kraków Płaszów. Mamy tu 32 minuty postoju.
W tym czasie sprawdzamy czy nie dałoby się załapać do loka. Niestety, na
peronie kręci się parę osób, a mechanik siedzi zamknięty w kabinie i nosa
nie wyściubia na zewnątrz, więc rezygnujemy.
4:42, Kraków Płaszów
Odjazd. Jedziemy do Suchej. W międzyczasie po kilku intrygach
zmieniamy przedział z obecnego (dla palących) na były przedział służbowy.
Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi, a hasło 'trzeba odkręcić panel' chyba
na długo pozostanie w pamięci ;)))
Później się konduktor przyczepił, że to przedział służbowy,
ale po wyjaśnieniu, że my tylko do Suchej nie miał już zastrzerzeń.
4:48, Kalwaria Zebrzydowska
Tu miał dołączyć Radek. Niestety nie ma go. Są dwa wyjścia.
Albo
zrezygnował, albo dołączy do nas w Żywcu. Za chwilę dzwoni.
W porządku, dołączy w Żywcu. Jednak komórki to piękna rzecz.
6:25, Sucha Beskidzka
Właściwie nie Sucha, ale parę kilometrów przed Suchą. Pociąg
ma małe opóźnienie. A my mamy tylko 8 minut na przesiadkę. W końcu Sucha.
Przy wjeździe od razu refleksja - czemu nie ma łącznicy na Chabówkę?! Kawałek
toru, most i nie trzeba by było zmieniać czoła.
Wjechaliśmy. Biegiem! Mamy 2 minuty. Uff, zdążyliśmy. Jedziemy...
ooops, wleczemy się kiblem w tempie niedołężnego ślimaka winniczka. Żółtek
niedomyty, okna zradzają swoją obecność nieco jaśniejszym odcieniem niż
ściana.
I tak czołgamy się do Żywca.
7:54 Żywiec
Jak na takiej trasie można zrobić 10 minut opóźnienia? Maszynisto
łaskawy, nie zdajesz sobie sprawy...
O, jest Radek. Po krótkim myszkowaniu w okolicach dworca w celu
uzupełnienia zapasów wracamy na dworzec. W holu stoi automat... KAWA!!!
Wrzucam monetę i dostaję kawę. Niestety, mieszadełka już nie ma... trudno,
trzeba sobie jakoś radzić (powiedział Baca...) i kluczami udaje mi się
zamieszać. O, w kiosu jest jakieś żarcie. Rogalik Star Foods jest dobry
na wszystko. Demonstruje kolegom metodę wybuchowego otwierania rogalika
i idziemy na peron, gdzie wjeżdża Rachowiec (też żółtek, ale nieco lepszy).
Odjeżdżamy i z prędkością nieco większą niż ostatnio (nawet do 80) jedziemy
do Zwardonia. Po drodze mnóstwo zwolnień (ot, łuk bez przechyłki) i dojeżdżamy
pod semafor wjazdowy. I stoimy :( A czasu na przesiadkę coraz mniej. W
końcu podali i wjeżdżamy.
8:23 Zwardoń
Po krótkim biegu dopadamy motoriczki do Skalitego. Dostajemy
po uszach od pograniczników, że za późno się stawiliśmy, bo należy być
na 15 minut przed odjazdem. Ciekawe jak? Rachowiec ma planowy przyjazd
9:20, a motoriczka odjazd 9:26. Wyobraźnia podsuwa miły duszy obrazek specjalistów
do roz^H^H^Hukładania rozkładów dyndających na szubienicy... Wsiadamy i
w drogę :-)
Po przejechaniu granicy pojwia się konduktor kupujemy bilety
(12SK za 16km, czyli 1.20PLN) i jedziemy dalej. Jak na razie nic szczególnego,
może poza pochyleniem szlaku (ponad 25 promili).
9:?? Skalite
(?? oznaczają, że nie zapisałem godziny)
Motoriczka ma tu 30 minut postoju. Rzucamy okiem na stację.
Po pierwsze, nie ma peronów. Po prostu tor przy torze i tyle. Dawno temu
tak wyglądała Muszyna, ale została przebudowana. Zajmujemy się zwiedzaniem
knajpy przy dworcu i napotykamy miłe ceny (piwo - 12 SK, borovicka - 12
SK). Po krótkim pobycie wracamy na stację i zauważamy po stronie północnej
brak semaforów. Nie ma i już. Po prostu jeździ się na odpowiednik Rd1 :-)
Wsiadamy do Motoricki i jedziemy dalej. Przed Cadca zauwazamy,
ze maszynisci elektrowozów mają dziwny zwyczaj - przed wjazdem na stację
składają patyki i dojeżdżają rozpędem. Ciekawe czemu tak?
10:?? Cadca
Radek kupuje nam bilety, a ja przeprowadzam test bankomatu z
wynikiem pozytywnym. Na Słowacji bankomaty akceptują karty PKO S.A. Cirrus
'Maestro'.
Bilet jest śmieszny - taki mały. Ale po chwili się wyjaśnia
czemu taki - ma wymiary takie, żeby wchodził do portfela. Długośc taką
samą jak słowackie banknoty, a wysokość nieco większą (łatwo znaleźć).
Ktoś pomyślał :-). Cena za 233km - 180 SK :-D.
Mamy pociąg do Ziliny. Wskakujemy, okazuje się, że jest to Olza
z Katowic do Ziliny.
Ruszamy. Lok na tyrystorkach 'śpiewa' sobie ładnie i mięciutko
przyśpiesza. Od razu można zauważyć, że to lepszy sprzęt od naszych Ex...
Kopa ma nieziemskiego, choć nie szarpie. Dość szybko lądujemy w Zilinie
i ponieważ mamy trochę czasu idziemy pooglądać miasto.
Miasto jest śliczne. A pizza tania (70 SK). Zahaczamy jeszcze
o pocztę i idzimy na stację. Wjeżdża nasz pociąg. UUUuuuu... Zapchany.
Wszystkie przedziały z ludźmi. Ale nie jest tragicznie - jeżeli ktoś chce
usiąść, to nawet miejsce przy oknie by się znalazło. Skoro jednak Radek
mówi, że na tej trasie łuki są interesujące zajmujemy bojową pozycję na
końcu składu. Ruszamy. Tyrystorki grają (mają 25kV do dyspozycji). Faktycznie,
trasa jest pokręcona, a pociąg jedzie nie przejmując się łukami. Zaliczamy
tunel, potem drugi, potem... ech, straciłem rachubę w końcu :-)
W Kralovanach oglądamy początek
linii kiedyś do Nowego Targu przez Infrared [Podczerwone -- przypis:
Pablo]. Zaczyna się od tunelu :-). Za moment widzimy dolinę którą ta
linia idzie.... Bum*3. Szczęki na podłodze (Radek zaliczył tą trasę przed
nami, on już opady miał za sobą). Jednomyślnie decydujemy. Następny raz
ta linia MUSI być zaliczona!. Jedziemy dalej. Wycieczka jadąca w wagonie
wysiada. Mamy przedział (no, kilka) do dyspozycji.
Trasa jest piękna. Cały czas jedziemy przez góry, w oddali widać
Tatry. Przejeżdżamy koło zbiornika wodnego robiąc kilkukilometrowe 'S',
potem wzdłuż autostrady (pusta, o dziwo). Cały czas spędzamy przy oknach
z aparatami którymi co chwile pstrykamy
zdjęcia.
Po drodze spotykamy w Strbie kolej zębatą (przyjedziemy tu jeszcze!).
W
końcu niesamowicie kręcąc, z dużą szybkością (łuki o promieniu
na oko 500m i 90 km/h) dojeżdżamy do stacji Poprad Tatry.
14:41, Poprad
Świetnie rozwiązana stacja. A właściwie dwie stacje. Na dole
normalne tory, a na górze pod kątem 90 stopni poczekalnia i peron wąskotorowych
elektriczek do Lomnicy, Smokovca i Strby. Do tego jeszcze bar z którego
widać pół stacji - w sam raz dla miłośników kolei. Ceny też zresztą. Smażony
ser, frytki, cola - 80 SK :-).
Godzina nam zleciała szybko, idziemy na peron. Peron, jak to
na Słowacji w stanie szczątkowym. Jak zauważyliśmy panują tu inne zwyczaje.
Ponieważ perony są wąskie, oczekujący na pociąg gromadzą się przed budynkiem
stacji i dopiero po przyjeździe przechodzą przez tory i wsiadają do pociągu.
Tylko ciekawe, jak się dokonują przesiadki z pociągu na pociąg? Chyba,
że się nie dokonują, czyli najpierw przyjazd, potem chwila czekania i dopiero
przyjeżdża pociąg na który mamy się przesiąść. Jak do tej pory właśnie
tak mieliśmy, może więc tak to jest rozwiązane?
Wsiadamy do motoriczki i ruszamy. Pojawia się konduktor i po
raz kolejny łapie mnie zazdrość. Czemu w Polsce takich nie ma? Jedziemy
mało ważnym, lokalnym pociągiem po linii bez większego znaczenia. ALe konduktor
jest porządnie umundurowany, czysty i pachnący. I miły. Zresztą wszyscy
pracownicy jakich widzieliśmy, czy to na dużych, czy też na małych stacyjkach
byli właśnie tacy. I zawsze w czasie przejazdu pociągu dyżurni ruchu stali
przed budynkiem na baczność z lizakiem trzymanym tarczą przy łokciu. Może
dla niektórych to pokazówka, ale w mojej opinii to pewna tradycja i miło
widzieć ją stosowaną.
Linia jest w gorszym stanie niż te, po których jechaliśmy. Zdarzają
się zwolnienia do 30 km/h. Ale generalnie stan szyn jest niezły. Jedziemy
wzdłuż Popradu. Szlak jest kręty, ale tradycyjnie jedziemy na łukach szybciej
niż w Polsce. Inna sprawa, że przechyłki też są większe, a krzywe przejściowe
dłuższe. Na szlaku przejeżdżamy przez trzy tunele. Szczególnie ostatni
jest piękny - wyjeżdża się z niego prosto na most
nad Popradem. Za chwilę stacja z nieczynnym torem, a na nim
rozbebeszone wagony... a więc i tutaj....
Zaczyna się ściemniać, niewiele ju zobaczymy. Na szczęście już
w zasadzie dojechaliśmy. Za chwilę wjeżdżamy na stację Plavec.
17:40 Plavec
Kupujemy bilety do Muszyny. Jak się później okazało nieźle przepłaciliśmy.
Kosztowały bowiem po 41 SK. Ale o tym później.
Stacja stoi w szczerym polu, na szczęście nie czekamy długo
- pojawia się Tarnovia, wsiadamy i za chwilę przechodzimy kontrolę celną
(nie mogli uwierzyć, że nie wywozimy alkoholu) i paszportową (z nudów chyba
się przyczepiali). Przy okazji można było zauważyć różnice technologiczne.
Polski granicznik miał zeszyt w którym wyszukiwał numery paszportów osób
poszukiwanych, natomiast Słowak miał to samo w postaci
elektronicznej. Wstukiwał numer i dostawał odpowiedź. W końcu
odjeżdżamy. Po chwili wysiadamy w Muszynie.
18:47 Muszyna
Kasa, kupujemy bilety. Wycieczkowy do Krynicy i pośpiech z Krynicy
do Warszawy (ja) i do innych stacji (koledzy). Przez chwilę wspominam dawne
czasy (do Muszyny przyjeżdżałem na wakację przez prawie 20 lat od 1974
poczynając). Wjeżdża żółtek Kraków-Krynica. Błeee... Plastykowe siedzenia
bez zagłówków... Na takiej trasie? Na szczęście okazuje się, że jedna z
trzech sprzęgniętych jednostek ma stare skajowe ławeczki na których się
lokujemy.
19:35 Krynica
Przed podróżą idziemy uzupełnić zapasy. Na szczęście sklep jest
niedaleko dworca. Zaopatrzeni wracamy na dworzec. Przy okazji Pablo odkrywa,
że w Krynicy woda w kranie na stacji (jest w tym samym miejscu przynajmniej
od 1974) nie tylko nadaje się do picia, ale do tego jest ciepła :-).
Podstawiają nasz pociąg. Zajmujemy miejsca (na szczęście nie
ma zbyt wielu podróżnych). Ruszamy.
W Muszynie zmieniamy czoło i jedziemy dalej. Przejeżdżamy tunel
pomiędzy Andrzejówką, a Żegiestowem. Według Radka to już ósmy, 6 zaliczyliśmy
na Słowacji, a po jednym on (Bielsko-Biała) i ja z Kieferem (Kozłów-Tunel).
Zmęczenie daje się mi we znaki i chwilami przysypiam. Jeszcze
udaje mi się pokazać z góry Grybów (a za chwilę wjeżdżamy na tą stację
i zasypiam snem sprawiedliwego. Krótkie przebudzenia następują potem przy
pożegnaniu z Pablem i Radkiem (Kraków) i Kieferem (Skarżysko), a potem
niczym niezakłócony sen do Warszawy.
Ufffff.
I pamiętajcie, być może za tydzień, a jeżeli nie, to za dwa ZSR
zapraszają ponownie :-)))
--
___________ (R)
/_ _______ Adam Płaszczyca (+48 601) 829697
___/ /_ ___ ul. Jagiellońska 62 m 120, Warszawa
_______/ /_ IRC: _555, http://www.waw.pdi.net/~trzypion/
___________/ mail: _555@irc.pl UIN: 4098313
-- end of forwarded message -- |