Słowacja II 13.03.1999r. (opis)
Słowacja III 17.04.1999r. (zdjęcia)

 
-- forwarded message -- 
From: Adam Plaszczyca <trzypion@ornak.waw.pdi.net> 
Newsgroups: pl.misc.kolej 
Subject: Slowacja 2 - podsumowanie 
Date: 15 Mar 1999 16:14:47 GMT 

Witam!!! 

Już odpocząłem, więc czas na małe podsumowanie naszej wyprawy na Słowację. 

    Po kilku przepychankach okazało si, że jedzie nas troje (Kiefer, Radek W. i ja). Zaczęło się od Wawy Wschodniej. Kiefer się ze mną minął i dopiero po chwili znaleźliśmy się w Batorym (inna sprawa, że Ja przyszedłem prosto z pracy, więc w marynarce i pod krawatem, więc mógł mnie nie rozpoznać ;-) ). 
    Ocena składu wypadła pomyślnie (tzn. dla mnie pomyślnie). Nowe, bezprzedziałowe dwójki i przedziałowa jedynka. Na początku składu jeszcze jedna dwójka (przedziałowa). Pomiędzy dwójka na początku, a dwójkami bezprzedziałowymi bagażówka (można przez nią przejść i w przedziale usiąść!). Kiefer troche kręci nosem, bo mu brak przedziałów nieco tykający sprzęt przypomina (en57 dla niezorientowanych). 
    Ruszyliśmy. Od razu widać, że brakuje wieczornych połączeń Wawa-Katowice (generalnie Wawa-cokolwiek). Pomimo tego, że przed nami jedzie Ex, a po nas jeszcze Silesia na Centralnym dobijają do oporu. Mimo tego, nawet Kiefer przyznaje, że jedzie się wygodnie. Szkoda, że nie jest to dzień, bo wtedy można docenić walory bezprzedziałówek. 
    Płynąc po CMK dojeżdżamy do Katowic. W pociągu robi się pusto. No, trochę podróżnych zostaje, trochę wsiada. Ale w poróenaniu z tym, co było do Katowic, to można uznać, że jest luz. Przy okzji - test kibla pokazał, że w kiblu jest ciepła woda, są ręczniki, a gniazko oferuje 220V. Szkoda, że tylko w kiblu są gniazdka - notebook mi zdechł (służył jako CD-player), a nie bede siedział godziny w klopie, żeby mi się 
naładował ;). 

    Zbliżamy się do Zebrzydowic. Pojawiają się granicznicy, celnicy - jak na razie bez problemów. Celnik się pyta jedynie o pokaźny zbiorek płyt CD, ale po swierdzeniu, że to pojedyncze egzemplarze i po zapewnieniu, że to do słuchania daje spokój. Za to konduktor jest upierdliwy i pyta się dokąd jadę. A jak usłyszał, że do Ziliny, to się pyta o bilet, bo ten co mu dałem jest tylko do Zebrzydowic. A co go to obchodzi. Mówię, że kupię za granicą i spływa. 

    Przejeżdżamy granicę. W Petrovicach trochę stoimy, wyskakuję do kasy po bilet na dalszą część trasy. Nic z tego. Kolejka. Na 3 minuty przed odjazdem wracam do wagonu. Jakaś kobieta prosi manewrowego, żeby przytrzymał nieco pociąg, bo jej znajoma kupuje bilet. I o dziwo manewrowy łapie za radio i przekazuje jej prośbę (zaczynając od słów 
'halo Moskwa?' ;) ). Załatwione, pociąg odjedzie trochę później. Hehehe, już to widzę w Polsce. 
    Jedziemy dalej. W Cieszynie wskakuje Radek, pojawiają się też konduktorzy, celnicy i granicznicy Słowaccy. Kiefer usiłujący spać (oj, w bezprzedziałówce to ciężkie zadanie) szuka granatu albo innego czołgu aby dokonac na budzących go co chwilę funkcjonariuszach egzekucji ;-). 
    Kupuję bilet do Cadcy (dalej se ne da, u slovakov kupite) i jedziemy dalej. Jablunkovo - pierwszy tunel :-))) A za nim już Słowacja. Postój w Cadcy - kupuję bilet do Kysaka, ces Vrutky, Banska Bystrice a Cervena Skale. W Polsce na taką relację pani w kasie by trzy godziny myślała, czy można, a potem by obcokrajowca zwymyślała, że nie można i co w ogóle to jest. A tu, proszę - o 2 w nocy pani uprzejmie powtarza wszystkie stacje jakie jej podałem (ot, choćby ja powiedziałem, że do Kysaka, a odmienia się do Kysaku), potem czyta dokładnie którędy będzie przetrasowany bilet, pyta się, czy podać przesiadki (bum, szczęka na ladzie), proszę żeby podała (podaje), pyta czy zapisać (au, drugi siniak), mówię, że nie trzeba, pani mówi cenę, daję kasę, bzzzz i bilet. 
Patrze na zegarek - trzy minuty. Hehehehe, Pięknie, K...., Pięknie :-) 

    Wskakujemy do pociągu i jedziemy do Ziliny. Mamy tutaj 1:40 czekania, więc idziemy na miasto. Zilina By night jest sliczna, zobaczycie na zdjęciach. Wracamy na stację, pojawia się nasz pociąg do Vrutkov. Dojeżdżamy, wskakujemy do poczekalni i czekamy na pociąg do Banskiej (tzn. - mozemy pojechac wczesniej, ale bedzie za ciemno i g.. zobaczymy). 
    Poczekalnia jest ciepła, choć nieco zniszczona. Stojący piecyk typu koza obsługuje pani co godzinę (biedny Kiefer, ciągle go budzą). W końcu nadchodzi czas i wtacza się nasz pociąg.  
    Wyjeżdżamy. Trakcja spalinowa, bo od Martina nie ma prądu. W Turcianskich Tiuplicach odbijamy od głównego szlaku i skręcamy w kierunku gór. Zaczynamy się wspinać. Na dzięń dobry wiadukt. Jakieś 50 metrów nad dnem doliny. Potem następny i następny. Szlakowa waha się od 80 do 50km/h (co chwilę, jak to na Słowacji). W końcu stacja i za nią tunel. Według mapy około 8 km. W rzeczywistości chyba dłuższy. Jedziemy, jedziemy.... Wyjeżdżamy. 50 metrów pod słoneczkiem i następny tunel.... I tak dalej, dalej..... przy 10 juz znudzony byłem ;)))) A tak naprawdę, to oczy nam za uszy wyłażą. Takiej trasy to u nas nie ma, Panowie. To je pikne! Przebijamy się przez góry, ale to mniej więcej tak, jakbyśmy cięli nasze Tatry od Morskiego Oka do Kuźnic przez Pięć Stawów. A prędkość 60-80km/h.  
    W pewnym momencie, przejeżdżając przez jakąś stacyjkę czujemy, że hamowanie jest nieco ostrzejsze - chyba było szybkie, mówię!. Prawdopodobnie tuz przed lokomotywą S2 się na S1 zmienił (zielone na czerowne). Po chwili kier. poc. i maszynista przechodzą koło naszych okien i spotykają się z dyżurnym który wyszedł im na spotkanie. Między 
nami krótka wymiana zdań: 
Ja: Panowie, mechanik jest tam (znaczy, za końcem pociągu) 
Radek+Kiefer: No tak 
J: A lok tam (pokazując na początek składu) 
RK: acha 
J: To co, prywatyzujemy loka? ;) 

    Mechanik wraca do siebie, kierownik też i jedziemy dalej...Upsss... nie jedziemy... grzejemy ile się da... Łuki takie, że w Polsce to by pewnie 40 było, a my po nich 90... Trzeba się trzymać, bo inaczej po ścianach rzuca. Na dole jakaś linia kolejowa ze stacją. Jakaś bocznica? Hehehe, naiwni.. Parę tuneli i jedziemy po niej. Czyli jesteśmy jakieś 200 metrów niżej i obróceni o 180 stopni. No, szlak się trochę prostszy robi, jeszcze tylko przed Banską Bystricą jeden tunel i jesteśmy w Banskiej. Ufff.... 23 tunele w 45 minut. :-))))))) Ludzie!!!! To był jeden szlak! W całej Polsce nie ma tylu tuneli :-). 

    Banska. Śniadanie, zakupy (tuzemsky rum - 99.99Sk = 9.99 PLN :-D ) Jedziemy dalej. Na początku nudno. Wpada konduktor. Patrzy na bilet. Do Kusaku ces Banska Bystrice? Jezis Maria!!! Ne moglisce ces Vrutky-Poprad. Wyjasniamy, ze my nie jedziemy zeby dojechac, ale zby pozaliczac widoki i tunele. Skolowany dodaje cos o wariatach kolejowych i idzie dalej. Wesolo :-))) 

    Jedziemu dalej. Trochę do góry, zaczynamy  śledzić węża. W końcu tunel. Ale jaki! 
Ponad wlotem widać linię kolejową i wiadukt. No i tak jak mapa pokazuje - wjazd do tunelu i tunelem do góry i w lewo. I wyjeżdżamy nad wjazdem, wiadukt i dalej - następny tunel. W notatkach przybywa kresek, bo i tuneli przejeżdżamy coraz więcej. Na jednym z nich data - 1945. Rok budowy, czy tez prze/odbudowy? Może ktoś (A. M.?) będzie wiedział? 

    Ufff... w końcu Margecany. I dalej lecimy do Kysaku. Po drodze jeszcze jeden tunel. Kurcze, jak oni to robią? U nich mieszczą się dwie zelektryfikowane linie (heheh - 6 km tunelu, 3 odstepy sbl w środku), a u nas nie da się (vide Nowy Sącz i Bielsko-Biała). U nas wielu rzeczy się nie da zresztą :-). Liczba tuneli zwiększyła się do 37. Miło. Wychodzi na to, że będzie 40. 
    Ufff... Kysak. Juz wcześniej ustaliliśmy, że olewamy drugą część wycieczki. Z Kysaku tniemy do Ziliny i dalej do Polski. Rychlik wjeżdża, wsiadamy do wagonu. Po chwili konduktor nam mówi, że te miejsca sa z rezerwacja no i trzeba sie przesieść. A kupić się miestinki nie da? No ne mam... Ale za chwile wpada na pomysł - Pane, dajte 50 
korun i mozete sedet. No to dajemy :-) hihihihi, 5 zlotych za trzy osoby, żeby w Polsce tyle brali ;))). 
    W pociągu następna zmiana planów - nie jedziemy do Ceskego Tesina, tylko przez Zwardoń i potem łapiemy Zakopane-Szczecin w Bielsku i potem w Katowicach Silesie, Batorego albo Szopena czy jak je tam zwą. W Zilinie pytamy konduktora, czy można zmienic relację biletu. No niestety, nie da się. Czyli od Cadcy do Skalitego trzeba nowe bilety. Ale, konduktor mówi, dacie 100 korun i jedźcie. No to damy, a co? Konduktor lokuje nas w 1 klasie (faktycznie, pierwsza) i jedziemy. No i tak wracamy do Polski. Od Zwardonia - 30, 20km/h... Jezu, jak się to wlecze.... Potem Bielsko (40 tunel!!!), Katowice (fuuuu) no i domek :-) 

Uffff.... Czekam teraz na zdjęcia.  

A nastepny wyjazd koło 10 kwietnia :-))) 

Są chętni? Będzie więcej tuneli :-))))))) 

--  
     ___________ (R)  
    /_  _______      Adam Płaszczyca (+48 601) 829697 
  ___/ /_  ___      ul. Jagiellońska 62 m 120, 03-468 Warszawa 
 _______/ /_     IRC: _555, http://www.waw.pdi.net/~trzypion/ 
___________/  mail: _555@irc.pl UIN: 4098313 
-- end of forwarded message --

Zdjęcia z wycieczki "Słowacja III (17.04.1999r.):
Wagon pocztowy z duzym zapasem wegla ;-)Swiatelko w tunelu

 | Powrót | Menu główne |
Strona została opracowana przez Pawła Kucharczyka, do którego też proszę kierować wszelkie uwagi i spostrzeżenia.