ADRES: STRASSHOF SILLERSTRASSE 123
(trzeba jechać drogą na Ganserndorf)
Tworząc stronę na temat muzeum w Strasshofie
które odwiedziłem w tegoroczne wakacje 1999 roku, musze podać kilka szczegółow
o których warto by wspomnieć bo utkwiły mi głęboko w pamięci po wizycie
w owym muzeum. Do Strasshof dotarłem z Wiednia gdzie stacjonowałem.
Nie była to długa podróż ,gdyż jest to odległość wynosząca około 30
km. Dotarcie do tej miejscowości nie sprawiło żadnego problemu , a oznakowanie
drogi do muzeum było wykonane wręcz z przesadną dokładnością . Nawet Japończykom
nie sprawia kłopotu dotarcie tutaj ,ale przecież o to chodzi bo "Każdy
klient jest naszym królem" (takie jest w Austrii przysłowie).
Tak wiec przyjechałem , muzeum duże zlokalizowane w starej lokomotywowni
i terenie do niej przyległym. Zauważyłem tu dwie obrotnice(żadna nie działa).
Oczywiście trzeba było nabyć bilety(Eintritts Karte) cena 60 ATS czyli
jakies 18 PLN.
Cena nie obejmuje przewodnika. Jeżeli chcemy dowiedzieć się czegoś
ciekawego musimy się pięknie uśmiechnąć , przywitać i zabrać ze sobą ładną
kobietę najlepiej blondynkę (ja byłem z Ciocią) a zapewne któryś z pracowników
opowie nam nie jedną historię . Muzeum funkcjonuje tylko i wyłącznie dzięki
poświęceniu hobbystów. Jest ich około 500 -set, z tego 20-stu odwala całą
robotę. Przybywają tu i spędzają każdą wolną chwilę. Ich praca nie poszła
na marne uruchomili 6 parowozów z tego jeden jest pierwszym parowozem Kolei
Austryjackich OBB i nazywa sięc LICAON.(--kliknij
tu) dowiesz się więcej . To własnie
jeden z nich oprowadzał nas po całym terenie , zwiedzilimy warsztaty (nikt
nie wrzeszczał żeby czegoś nie zniszczyć itd, pełna kultura no ale nie
ma się co dziwić hobbystami są ludzie z tytułami mgr, lub wyższymi. kochają
koleje i wszystko co z tym związane. Dzieki takim ludziom historyczne parowozy
ruszają na kolejną wędrówkę a zwiedzanie staje się wyłacznie przyjemnoscią.
Muzeum organizuje wycieczki .Cena 890 ATS -dorośli , 690 ATS dzieci (3-15
lat) . Wyprawa rozpoczyna się od muzeum w Strasshof następnie dociera do
dworca WIEN SUDBANHOF a potem do ST. POLTEN(jak ktoś byl tam wie że są
to piękne tereny, wręcz cudowne dla fotografów i ludzi kochających przyrodę)
Przejazd odbywa się lokomotywą DAMPFLOK DT1.07--(kliknij
tu. )
Coż zwiedziłem lokomotywownie tu wśród ciekawostek można zaliczyć parowóz
górski 999.105 więcej info tutaj.
Najstarszym elektrowozem OBB okazał się 1060.001 (--kliknij
tu)
Austryjacy pochwalili się również swoim "krokodylem" 1189.05 (--kliknij
tu)który powstał w wyniku kooperacji ze Szwajcarami . 1189
był wręcz wierną kopią Be6/8II 13 257(--kliknij
tu) z tym ze Austryjacy zmienili zawieszenie i napęd .Wśród
spalinówek należy wyróżnić 4 egzemplarze zbudowane dla OMV(austryjackiego
koncernu naftowego)--kliknij tu które
służyły do transportu beczek z paliwem i innymi płynnymi łatwopalnymi substancjami
na terenie rafinerii pod Wiedniem) Napędzane na parę wodną posiadały specjalny
sytem hamowania wraz z gumowymi wkładkami hamulcowymi na czele. Wszystko
po to by nie wzniecić ognia.
Muzeum oprócz dużych obiektów posiada własną sieć małej kolejki która
wozi turystów (Gartenbahn) zbudowana w roku 1986 i ma długość 600 m .
Poza stałym terenem zwiedzania istnieje jeszcze dużo ciekawsze zaplecze
do którego zwiedzania nie namawiam ,gdyż wymaga troche chodzenia i wspinania.
Cóż wśród obiektów znalazłem prześliczną salonkę ,która miała tylko jedne
drzwi otwarte. Fakt czas zniszczył ją na zewnątrz ale wnętrze było w stanie
bdb. Coż połowy sprzętów nie było , pozostały piękne stylowe krzesła, firanki
(koronkowa robota) i to na tyle w głównym salonie , kuchnia za to posiadała
lodóweczkę(niestety pustą) i zespół szafek ukrytych w drewnie (chyba dębowym).
Wszystko okryte warstwą kurzu czeka na remont.
Cała salonka oparta na zawieszeniu składającym się z 6 osi gwarantowała
nienaganą jazdę politykom. Wśród stojących wraków znalazłem również wagon
trzeciej klasy z drewnianymi ławami i zabitymi oknami). Myślę ,iz bładzenie
po starych wagonach gwarantuje dobrą rozrywkę (nie polecam kobietom gdyż
w kącikach czyhają pajaczki ,które nie są tak miłe jak zajączki.
Materiał przygotował JAKUB LASKOWSKI.